Dla ciekawych świata, czyli Beskid bez kitu
Jeśli wasze dzieci lubią budować domki na drzewie i penetrować okolicę na rowerze zamiast zdobywać kolejne poziomy w Minecrafcie, to już ich nie oderwiecie.
O tym, jakie książki warto nie tylko mieć w swojej biblioteczce, ale i do nich wrócić.
Jeśli wasze dzieci lubią budować domki na drzewie i penetrować okolicę na rowerze zamiast zdobywać kolejne poziomy w Minecrafcie, to już ich nie oderwiecie.
Niejedno dziecko, przeżywając w rodzinie Boże Narodzenie czy Wielkanoc, ma sporo pytań.
Pachnie lasem, górami, kanapkami na szlaku, oswajaniem starszej pani, kiełbaskami z ogniska, drewnianym domem, szantami i poezją śpiewaną.
Po „Księżniczkach” miała być książka dla Józia. Oczywiście nadałaby się też dla Michałka…
W romansie chrześcijańskim wielkie uczucie wybucha mniej więcej na stronie piątej, po czym bohaterowie nie mogą bez siebie żyć – tutaj zaczyna się spokojnie gdzieś w środku lektury. I na wszystko jest czas.
Co jednak zrobić, żeby książka dla dzieci o kimś tak wszechstronnym nie brzmiała jak panegiryk? Elizie Piotrowskiej się to udaje.
Ile można wycierać kurze przed Bożym Narodzeniem. Czasem zdecydowanie lepiej posprzątać gdzie indziej.
Na jednym z forów padła też uwaga, że nie godzi się dzielić książek na te dla dziewcząt i na te dla chłopców.
Któregoś razu mój szef szukał czegoś do poczytania dla swojej siostrzenicy. Jedno jej było w głowie: księżniczki.
Po jej ukazaniu koleżanka skwitowała: „O, Teresa z Avili? Nigdy o niej nie słyszałam! To jakaś nowa święta?”. Cóż, ciągle mam cichą nadzieję, że pomyliło jej się ze św. Teresą z Los Andes 🙂