Chełmża, czyli miasteczko na 4 pory roku

wpis w: małe stacje wielkich kolei | 2
Ilustracja do tekstu "Chełmża, czyli miasteczko na 4 pory roku"
Jezioro Chełmżyńskie

Jak to z Chełmżą było? Jak policzyłam, to w niewielkim miasteczku kilkanaście kilometrów od Torunia bywałam w różnych okolicznościach przyrody i zawsze coś ciekawego wypatrzyłam. Zapraszam was tedy na spacer.

Chełmża jesienią

Tradycyjnie, kiedy mili TSF-owicze wybierali się do Chełmży, udało mi się wybrać wraz z nimi. Był listopad i zdjęcia wyszły mi trochę szarobure, na co niektórzy chełmżyniacy się poobrażali. Szkoda, że nie widzieli, jak mi się gęba śmiała do malowniczych kamieniczek w centrum czy do piekarni, nad którą mieszkał ks. Frelichowski.

Bł. ks. Wicek to postać fenomenalna i to nie tylko dlatego, że załatwił mi pracę w „Niedzieli” (wstawienniczo oczywiście). Harcerz, chłopak pełen energii i zwariowanych pomysłów, a jednocześnie bardzo normalny (poszczenie w środy i w piątki w wieku niemowlęcym nie wchodziło w grę). Potem toruński ksiądz, który jeździł z dzieciakami na rowerze i grał z nimi w piłkę, tłumaczył im Mszę św. po łacinie, a na kolędzie potrafił się zasiedzieć i zasłuchać.

Ilustracja do tekstu "Chełmża, czyli miasteczko na 4 pory roku"
Ołtarz w chełmżyńskiej bazylice

A potem więzień obozów koncentracyjnych, w tym Dachau, gdzie będzie organizować tajne msze, spowiedź, podnosić na duchu, założy caritas, korepetycje dla młodych, a w końcu zarazi się tyfusem od swoich podopiecznych (przekradał się do nich, bo władze obozowe otoczyły barak drutem kolczastym, skazując chorych na śmierć) i umrze krótko przed wyzwoleniem obozu.

Mimo szaroburości dnia czekały nas ciekawe widoki, wejście do środka malowniczej wieży ciśnień, a także kawa i sernik zupełnie za free. Wszystko przez to, że ludzie z pewnego hotelu zauważyli gromadę wariatów z aparatami i postanowili zaprosić nas na poczęstunek.

Jak ktoś zna rodzinę ks. Wicka, to wie, że jego rodzice prowadzili piekarnię, a w święta, urodziny czy imieniny piekli więcej bułeczek i dawali je dzieciom do koszyków (a mieli szóstkę), żeby rozdawali napotkanym przechodniom. Nie mogło też oczywiście zabraknąć bułeczek dla Babuni, czyli zupełnie obcej starszej pani, która mieszkała na piętrze kamienicy i którą rodzina Frelichowskich szybko anektowała do swojej zwariowanej gromadki.

Tak że myślę, że ten sernik i kawę to ktoś z nieba nam załatwił 🙂

Ilustracja do tekstu "Chełmża, czyli miasteczko na cztery pory roku"
W każdym oknie coś – jak nie aniołki, to gwiazdy czy lampiony.

Chełmża zimą

To było piękne. Przyjechałam z pracy na otwarcie budynku Caritas i konferencję. Jako że nie jestem zmotoryzowana, mogłam przyjechać szybciej autobusem. Ruszyłam więc pod katedrę i pomnik bł. Juty (kto czytał „Święte księżniczki'”, ten wie, co to za jedna), na chwilkę nad jezioro, a potem do takiej miłej cukierni za rogiem. Płatki śniegu wirowały za oknem, otulając cały rynek puchową pierzynką, a ja ze zdziwieniem patrzyłam na rachunek – za kawę i ciastko (i to całkiem spore) zapłaciłam tyle, co w dużym mieście za samą kawę (a czasem i samo ciastko). Myślę, że nawet przy galopującej inflacji chełmżyńskie cukiernie nie zedrą z turystów.

Ilustracja do tekstu "Chełmża, czyli miasteczko na 4 pory roku"
O, tutaj byłam, tyle że zimą

Potem ruszyłam z buta do miejsca przeznaczenia (w małych miejscowościach fajne jest to, że wszędzie się dojdzie). Droga wiodła przez ul. Hallera z pięknymi gmachami straży i edukacji po lewej stronie. Dołóżcie do tego jeszcze śnieg i macie scenę jak z opowieści Dickensa. Pięknych budynków (chociaż trochę nadgryzionych zębem czasu) jest w mieście sporo, secesyjne zawijasy cieszą oczy i fajnie by było, gdyby tak je poodnawiać. Oczywiście, są też architektoniczne potworki rodem z PRL-u, ale już współczesny TBS przy ul. Hallera został zbudowany tak, by nawiązywać do stojącego tuż obok neogotyckiego budynku, w którym mieści się urząd miasta.

Warto też wspomnieć, że w sercu Chełmży mieści się szpital, w którym chętnie rodzą młode mamy. Także te z Torunia.

Ilustracja do tekstu "Chełmża, czyli miasteczko na 4 pory roku"
Romantyczna ul. Hallera

Konferencja odbywała się w Ośrodku Sportu i Turystyki. Tak, w Chełmży jest słynne jezioro (przez które bł. Juta biegała do swoich chorych, a ks. Wicek pływał z braćmi własnoręcznie zrobionym kajakiem), ale zimą nie każdy ma odwagę popływać. No, chyba że jest morsem. Dlatego w budynku mieści się basen dla miłośników sportów wodnych, a oprócz tego sale konferencyjne.

Jestem pełna podziwu dla organizatorów, że wszystko było na wysokim poziomie. Siedziałam i skrzętnie notowałam, a było co. A przecież konferencje bywają różne, czasem tylko po to, żeby np. uczelnia miała punkty, a człowiek się nudzi jak mops. Albo ktoś organizuje webinar, podczas którego najpierw przez 40 minut wita logujących się, kolejne 40 robi wstęp do wstępu, potem przez chwilę mówi na temat, ale następne 40 minut sprzedaje ebooka.

A tutaj siedzę sobie w małej miejscowości, za plecami w korytarzu mam kawę, herbatę i wodę (plus jakieś węglowodany), a prelegenci dzielą się konkretnymi rozwiązaniami, przykładami, fotografiami. I czuję, że nie marnuję czasu.

Ale mówi się, że „chełmżyńska krew nie maślanka”.

Chełmża latem

Ilustracja do tekstu "Chełmża, czyli miasteczko na 4 pory roku"
Afrykańskie upały w cichej Chełmży

A latem jest tu całkiem dużo ludzi, bo i jezioro, i gotycki kościół, więc przy 35 stopniach na dworze jest bardzo przyjemnie, i łatwo tu dojechać środkami komunikacji. Jest też trasa rowerowa (z kolejnymi jeziorami po drodze), licząca 36 km.

Największy (a właściwie najciekawszy) nalot przeżywała Chełmża ostatnio w 2016 roku, kiedy podczas Światowych Dni Młodzieży zdobyli ją Zambijczycy. Nad jeziorem odbył się koncert, w parku wśród jasnowłosych autochtonów przechadzały się Afrykanki w egzotycznych strojach, a na przystanku ktoś wywiesił napis „Bóg jest miłością”.

Zambijczycy wyjechali też do toruńskiej katedry na wspólną Mszę z innymi przybyszami z całego świata, a w darach eucharystycznych nieśli kurę. Potem wśród toruńskich wspólnot trwały spekulacje, czy udało jej się zbiec, czy też skończyła jako rosół. No, chyba że to była kura dziwaczka.

Ilustracja do tekstu "Chełmża, czyli miasteczko na 4 pory roku"

Niektórzy mówią na chełmżyńską świątynię „kontrkatedra”, ale tam nie ma żadnego „przeciwko”, tylko „razem” – konkatedra. Smukła gotycka dama to matka kościołów diecezji chełmińskiej, z której wywodzi się diecezja toruńska. Jest przepiękna w środku i na zewnątrz. Nacieszycie się zarówno zabytkami, jak i współczesnymi dziełami, które nie rażą kiczem, ale delikatnie wtapiają się w stare mury. Na przykład rząd nowoczesnych witraży przedstawia świętych związanych z diecezją chełmińską. Znajdziecie tam nie tylko św. Wojciecha, ale i bł. Szymona Toruńczyka czy sługę Bożego Bernarda z Wąbrzeźna.

Ilustracja do tekstu "Chełmża, czyli miasteczko na 4 pory roku"
I znów Jezioro Chełmżyńskie

A Chełmża wiosną?

A to już zostawiam wam. Jak się zakwieci w ogrodach, w parku, na rynku, wokół dworca… Przyjedźcie tu koniecznie!

2 Responses

    • Renata

      Hm… od nas za blisko, żebym rozważała noclegi. A wpisz sobie w wyszukiwarkę „domki Zalesie”, powinno coś wyskoczyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *