
Jak się wam spodobały poprzednie propozycje? Dziś już ostatnia część pomysłów na zwiedzanie małych miejscowości. Przynajmniej w tym cyklu 🙂
To zaczynamy:
P jak Płock
Dawno, dawno temu z koleżanką i z kuzynką chciałyśmy iść na pieszą pielgrzymkę w podziękowaniu za zakończenie liceum i zaliczenie pierwszego roku na studiach – ale nie z Włocławka, bo stamtąd już szłyśmy, tylko z Płocka. Zanim się tam dostałyśmy, to zarówno katedra, jak i biuro parafialne były zamknięte. Więc ostatecznie poszłyśmy z Włocka.
Tymczasem w Płocku można połazić po bulwarach i po molo, wejść na Wzgórze Tumskie, zobaczyć najstarszą szkołę w Polsce i piec, w którym piekła chleby sama św. Faustyna. A czas leci…
R jak Radecznica
W Radecznicy (dekanat Szczebrzeszyn!) jest jedyne miejsce w Polsce, w którym objawił się św. Antoni Padewski. W sanktuarium mu poświęconemu dzieją się cuda po dziś dzień. Jak chociażby ten, że już w pół roku po pożarze zabytkowego kościoła w 1995 r. można było zacząć renowację prezbiterium.
S jak Stary Sącz
Małe domki, kolorowe, niskie kamieniczki, biały klasztor sióstr klarysek, źródełko św. Kingi – a dookoła cudny Beskid Sądecki z trasami dla takich, co kochają góry i lasy, ale przemęczać się nie mogą albo mają małe dzieci. Muszyna, Krynica, Szczawnica, Radziejowa, cerkiewki i kościół w Tropiu nad jeziorem. A po najlepsze lody wystarczy wybrać się do Nowego Sącza.
T jak Tuszyn
I wcale nie chodzi o wielkie targowisko, ale leśne okolice. Koleżanki zaprosiły mnie w odwiedziny, weszłyśmy do lasu, a tam prawdziwe zatrzęsienie jagód i poziomek. Coś pięknego.
Jeśli łódzkie kojarzyło się wam z gołym plackiem ziemi, pozbawionym lasów, jezior i jakichkolwiek ozdób, to okazuje się, że to tylko stereotyp. Niedaleko Tuszyna są dwa rezerwaty przyrody i całkiem porządnych rozmiarów staw Rybakówka, nad którym można się swobodnie wykąpać. A to przecież tylko mała część okolic miasta Łodzi!
U jak Ustka
Ustka nie dość, że ma morze, to jeszcze las. A poza tym – w przeciwieństwie do mojego (prawie) rodzimego Torunia – dba o swoje domy w kratkę. U nas znikają, a tam odnowiono całą dzielnicę urokliwych szachulcowych kamieniczek. Kiedy torunianin wędruje po Ustce, wyobraża sobie, jak kiedyś musiała wyglądać Chełmionka czy Podgórna…
W jak Wąbrzeźno
Wąbrzeźno to odkrycie roku. Zaczęło się od tego, że w diecezjalnej edycji „Niedzieli” pisaliśmy cykl o tym, jak różne miejscowości w naszej diecezji odzyskiwały niepodległość. Szef podzielił materiał między koleżankę i mnie i trochę jej zazdrościłam, bo np. dostała śliczne Chełmno, a co tam może być w takim Wąbrzeźnie.
Okazało się, że sporo. Artykuł pisałam w czasach covidowych, biblioteki zamknięte, a mnie dopadła klątwa wiedzy. Do tej pory mam polubiony Skarbiec wąbrzeski i Wąbrzeskie Stowarzyszenie Historyczno-Eksploracyjne „Frydek”. Tetmajer planował założenie w Wąbrzeźnie uniwersytetu na wzór Oxfordu. Niedaleko Wąbrzeźna Sienkiewicz pisał Krzyżaków, a teraz w miasteczku poetka Aleksandra Bacińska tworzy hymny rękodzielników (bo jak inaczej nazwać piosenkę „Potrzebny ci sweter”) i z przymrużeniem oka przestrzega przed lodołamaczami serc. I jak tu go nie lubić?
Z jak Zalipie
Wszyscy słyszeliście o wiosce niedaleko Tarnowa z malowanymi domami, prawda? Żeby tylko domami – kwiaty ozdabiają kościół, studnie, a nawet budy dla psa. Cudowności 🙂
Ż jak Żnin
W Żninie można zjeść pyry z gzikiem i zrobić sobie bazę wypadową na Pałuki – i to najlepiej ciuchcią. Do słynnego Biskupina. Do Wenecji z jej kolejką wąskotorową. Do Złotnik Kujawskich na pole lawendy. Do pałacu w Lubostroniu. Sprawdzić, czy w Jeziorach Wielkich są rzeczywiście wielkie jeziora (bo w samym Żninie jest Duże i Małe). I zobaczyć skrzyżowanie rzek w Wągrowcu. Mało znany kawałek Polski – a tyle się dzieje.
Maciej
Wielkopolska część moich genów zareagowała burczeniem w brzuchu na hasło „pyry z gzikiem” :))))
Renata
Smacznego 🙂
Miałam na studiach koleżankę z okolic Kostrzyna. U nich nawet na Wigilię były pyry 🙂
Gocha
Tak. Tuszyn to dla mnie nie ciuchotargi. Zamieszkanie w tym miejscu pokazało, że słodko i zdrowo jest w okolicach Łodzi. Nasze Łagiewniki Łódzkie też niosą mnóstwo niestereotypowych zakątków. Następnym razem musisz wybrać się na minimum tydzień. Jest tyle historii do opowiedzenia i miejsc do pokazania.
Renata
Na przykład wyprawa śladami św. Faustyny – w końcu mojej patronki 🙂