
Dostałam niedawno trzy książki od blogowej czytelniczki – Alicji Mazan-Mazurkiewicz. Cieszę się, że zagląda tutaj bratnia dusza polonistyczno-historyczna. Autorka odkrywa przed dziećmi świętych patronów będących najbliżej Jezusa, kiedy jeszcze wędrował po Galilei, przypomina świętych z początków chrześcijaństwa, wędruje śladami fresków i pokazuje, jak łatwo maluchy chłoną niebiańskie tematy.
A ja się tymczasem cieszę, bo:
- blogowa Rivulet dała znać, że jej książki dla dzieci czekają na wydanie,
- moja pierwsza książka dla dzieci też czeka,
- Dorota z Historii w pigułce ma jakiś pomysł na opowieść fantastyczną (zobaczcie, jak fantastycznie pisze o lekach i leczeniu, mniam!),
- na dniach ukaże się kolejna powieść Tomasza Stochmala o Mataszkach, którzy tym razem będą odkrywać skarby Ojcowa,
- a na naszym kursie copywritingu zbieramy powoli opowiadania dla czytelników 12+, które ukażą się we wspólnej publikacji.
A jak to wygląda z waszej strony? Jakie książki dla dzieci was cieszą (i waszych najmłodszych też)? Co powinna mieć w sobie książka dla dzieci (i młodzieży), którą z czystym sercem moglibyście polecić?
Rivulet
A my wracamy do serii „8+2” Vestly, do „Narnii”, do książek Astrid… Dzieci mają dużo książek, ale te są najlepsze 🙂
We współczesnych denerwują mnie głównie wciskane na siłę wątki kryminalne…
Rivulet
Jest jeszcze Łukasz Wierzbicki, którego polecam w ciemno, pisze dla dzieci tak, jak lubię 🙂
I cykl o Solilandii Beaty Kołodziej.
No i „Kroniki Archeo”, może stylistycznie nie są wybitne, ale zawierają dużą dawkę historii.
Dziś tak mi się przypomniały książki z naszego podwórka 😉
Renata
A Wierzbicki za mną chodzi, żeby zobaczyć, jak też on pisze. Skoro polecasz, to spróbuję 🙂
Renata
Kiedyś była też książka „Podróż z rondlem”, opowiadająca o rodzinie wielodzietnej podróżującej kamperem i sprzedającej różności (o ile dobrze pamiętam szczegóły), ale to chyba nie 8+2, co? A co do wątków kryminalnych, u Bahdaja, Niziurskiego czy Ożogowskiej też trochę tego było – ale przy okazji sporo wiadomości z historii i geografii, no i humor jako podstawa. Może dlatego nie odczuwało się takiej nachalności.
Alicja M.M.
Niezmiennie i gorąco zachwalam Wojciecha Widłaka, jego cudowny cykl o Panu Kuleczce. Dla maluchów i rodziców też. A niedawno wyszła jego książka dla dzieci o Prymasie Tysiąclecia. Poza tym polecam cykl pięciu książeczek o Julku i Julce, Annie G. Schmidt. Napisane przeszło pół wieku temu w Holandii, wciąż świeże. W nowym polskim przekładzie zamiast Julka i Julki mamy Jasia i Janeczkę (w oryginale jest Jip i Janneke). Może to zgrabniej, bo imiona się nie mieszają, ale dla mnie zawsze zostaną Julek i Julka.
Renata
I te delikatne rysunki Elżbiety Wasiuczyńskiej <333
A Julek i Julka w sumie mogłoby zostać. Małą Julkę jeszcze łatwo spotkać (że o Jasiu i Julku nie wspomnę), ale Janeczkę znam jedną, 30+ 🙂
Alicja M.M.
Male Janeczki też się czasem pojawiają.. Na jedną z mojego otoczenia jej mama móiw m.in. „Jańcia”, bardzo mi się to zdrobnienie podoba.