Klify w Orłowie i letnie ćwiczenie klawiatury – cz. 1

wpis w: szkoła pisania | 0
Ilustracja do tekstu Klify w Orłowie i letnie ćwiczenie klawiatury - cz. 1

Lubicie gdyńskie Orłowo? Na tutejszej plaży jest co prawda dość dużo ludzi, ale jak wybrać się na spacer leśną ścieżką nad klifem, robi się całkiem ciekawie.

Dlatego kiedy Ewa Szczepaniak zaprosiła do letniego rozgrzewania klawiatury, stwierdziłam, że akcja jednego z zadań musi zadziać się właśnie tam.

Byłam w połowie ćwiczenia, kiedy autorka dorzuciła kolejne. Ale to nic – rozłożę sobie na wakacje. Bo bardzo przyjemnie jest pozwolić wyobraźni pobiegać tu i tam zanim znów się wróci do poszukiwania słów kluczowych i długich ogonów 🙂

Pierwsza część plażowej opowieści wygląda tak:

Masło po całonocnym pobycie we wnętrzu lodówki było twarde jak lód. – Rąbać? – zamyśliła się Ada, postanowiła jednak nie budzić gościnnych sióstr karmelitanek. Zresztą może już wstały, zdaje się, że około piątej słyszała jakiś dzwonek. A może tylko jej się śniło? W przepastnej lodówce stały jeszcze rzędem pasty warzywne, a bułki prosto z piekarnika pachniały latem i wakacjami u babci.
Przez kratę rozmównicy zajrzała siostra Marta, dzierżąc w rękach miskę z praniem. Ciekawe, gdzie to wieszają.

– Szczęść Boże, Adusia. Byłaś już nad morzem?

– Nie – odparła niewyraźnie, spiesznie przełykając bułkę.

– Jak wyjdziesz od nas, to idź prosto, a potem za mostkiem skręć w lewo. Dalej już tylko las i morze – zakonnica opowiadała, malowniczo wymachując rękami odzianymi w gruby habit. Miska stała na krześle pamiętającym chyba pierwszych, powojennych mieszkańców domku – dziś klasztoru.

– Jasne, pójdę – odparła Ada – Ale może siostrze pomóc?

– Nie trzeba – siostra Marta uśmiechnęła się – zresztą nie mogę cię wpuścić za klauzurę. Ale jak będziesz szła znad morza, to może, jak dobrze wyciągniesz głowę, zobaczysz nas w ogrodzie. A, dzisiaj pan Kaziu przywiezie nam ekspres, bo był u naprawy. Nie ma nic lepszego po wędrówce wzdłuż plaży jak porządna kawa.
Ada już widziała oczyma wyobraźni te sosny, szarobure fale uderzające w klify, piszczące mewy i wreszcie parującą kawę w wielkim kubku.

– To będzie dobry czas – pomyślała.

Zaraz za kawiarnią i muzeum pięła się wąska ścieżka w stronę lasu. Można nią było wędrować aż do Redłowa, słuchając tylko szumu sosen, morza i własnych myśli, spoglądając czasem w dół, na szarą wodę. Na klifie obok opuszczonej łódki siedziało małżeństwo – choć może nie byli mężem i żoną, tylko parą. A może rodzeństwem? Kobieta wyciągała prowiant z torby. Ada mogłaby się założyć, że są to lekko rozpłaszczone bułki z wędliną i z serem, a obok, z pudełka, można sięgać po pomidory.

Zielona łódka zaintrygowała mężczyznę. Wyciągnął komórkę, przypatrywał jej się z różnych perspektyw, by wreszcie zrobić kilka fotek. W końcu postanowił wejść do środka.
Kobieta rozłożyła śniadanie na płaskim kamieniu i obróciła się. Łódka była pusta. Po drewnianej ławeczce niecierpliwie dreptała wielka mewa.

– Marian! Gdzie jesteś! – zawołała kobieta, ale nie usłyszała odpowiedzi. Zamiast tego mewa podskoczyła i capnęła kanapkę, po czym pofrunęła w górę, na klif.
Ada nie wierzyła własnym oczom. Ptak całkiem nieopodal wsuwał turystyczne śniadanie. Kobieta na dole stała zdezorientowana. Podeszła do łódki, kucnęła przy czymś, co zwisało z jednej burty. Czy to sieć? Gdy rozwinęła materiał, okazało się, że wygląda jak jednoczęściowe ubranie.

– Focza skórka – pomyślała Ada, przypominając sobie baśń zasłyszaną wbec dzieciństwie.
Kobieta tymczasem szybko założyła strój i zanurkowała w wodzie. Po chwili z drugiej strony łódki wypłynęła foka.

– Czy siostra Marta o tym wie? – zastanawiała się Ada – Pewnie nie, w końcu karmelitanki nie wychodzą nad morze. Chyba że ktoś im opowie, co tu się wyprawia.
Ruszyła z powrotem w stronę Orłowa, po drodze natykając się na mewę Mariana. Ptak zapiszczał i spojrzał na nią badawczo. Niestety, nic nie rozumiała.
Wobec braku porozumienia ptak poszybował w stronę morza.
Przy łódce nie było ani kobiety, ani foki. Torba z kanapkami i pomidorami czekała na powrót właścicieli.

Ciąg dalszy nastąpi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *