Lublin – lubię to!

wpis w: małe stacje wielkich kolei | 5
Ilustracja do tekstu "Lublin - lubię to"

Lublin to jedno z takich miejsc, w których chciałabym się zatrzymać na dłużej. Wstać choćby i o czwartej nad ranem, by penetrować uliczki i place, łapać gołębie na wieżach kościołów (oczywiście aparatem), zaglądać w bramy kamienic. A tymczasem wiecznie jestem tylko przejazdem.

Ale skoro już jestem, to korzystam.

Festiwal światła

Pierwsze podejście do Lublina miało miejsce dwa lata temu około szóstej rano. Wygramoliłam się po nocy spędzonej w autobusie i miałam jeszcze sporo czasu do drugiego busa, który pędził dalej. Celem był gościnny dom Ruttki.

Zostawiłam więc duży plecak w przechowalni bagażu i poszłam na lofry. Lublin się budził. Po lewej stronie słynny zamek królewski (w ostatnich wiekach więzienie, dziś na szczęście – muzeum), po drugiej – kolorowe kamieniczki kuszące lodami, ciastkami i… rowerami. Skręcam w jedną z malowniczych uliczek, zdobioną szyldami w stylu retro. Gdzieś wśród nich jest pasmanteria. Fantazyjnie wykończone dachy, przypory podtrzymujące kamienice, na murach wiersze Julii Hartwig, honorowej obywatelki miasta. Wchodzę na wąskie schody z ozdobną balustradą i znów znajduję się w jakimś malowniczym miejscu. Kamienice, latarnie, wąskie zaułki, gołębie, które nic sobie nie robią z gościa wędrującego po ich mieście. Poza tym – cisza. Nikogo nie ma. Wychodzę na plac po Farze, z którego jak na dłoni widać zamek. I wtedy zaczyna się to – festiwal światła. Niebo robi się różowawe, zamek bieleje na tle coraz bardziej niebieskiego nieba. Warto przejść się wtedy ulicą Zamkową, żeby napatrzeć się na te cuda, które wyprawia ze starym miastem wschodzące słońce. Kolorowe kamieniczki naprzeciw zamku otwierają oczy – to znaczy okna.

A ja muszę biec na autobus.

Malowane niebo

Ilustracja do tekstu "Lublin - lubię to"

Drugie podejście do Lublina musiało być w złotej godzinie. Którędy teraz? Ulicą Podwale przez magiczną krainę dachów, schodów i latarni. Kolorowe kamieniczki tym razem spoglądają z góry, prowadząc wzdłuż ścian dominikańskiego klasztoru do barokowej archikatedry lubelskiej. Jako wieloletnia mieszkanka ziemi chełmińskiej, przyzwyczajona do czerwonej cegły gotyckich kościołów, cieszę się zupełnie innym widokiem: zachodzące słońce maluje białą katedrę we wszystkie możliwe ciepłe odcienie. Kawałek dalej maleńki kościół św. Piotra, a prawie naprzeciwko niego Brama Krakowska. I teatr. I zaułki. I widok na zamek.

I znów trzeba biec na autobus.

Będzie pani zadowolona

Trzecie podejście: Busik z Międzyrzeca zatrzymuje się w deszczowym Lublinie tuż przy małej, białej cerkiewce – tak naprawdę to katedra prawosławna. PKS stoi na miejscu dawnej dzielnicy żydowskiej, zmiecionej z powierzchni ziemi przez władze PRL. Lublin łączył wiele kultur. Przypomina się włocławskie Grzywno, w 1939 spalone przez Niemców.

Trzeba się szybko dostać na dworzec PKP i pociąg wiodący na północ, a tu deszcz i korki. Podejrzewam, że jeśli te dwa dworce są od siebie oddalone, to pewnie z powodu jakichś uwarunkowań historycznych, jak w Toruniu. Taksówkarz zapewnia, że zdążymy, choć jak na razie tkwimy w szpalerze samochodów. Opowiada przy tym o klientce, która po wyprowadzce do Warszawy nazwała Lublin prowincjonalną dziurą. Zapewniam go, że tak nie myślę, że marzę, żeby go zwiedzić. Taksówkarz się rozjaśnia. Każda brama, każdy skwer staje się przyczynkiem do opowieści. Kiedy dojeżdżamy do dworca PKP, mieszczącego się w malowniczym pałacu, trzymamy już sztamę. Wiem, że tu wrócę i zwiedzę to miasto, choćbym miała robić nie cztery, ale pięćdziesiąt podejść.

I wam też polecam!

Ilustracja do tekstu "Lublin - lubię to"

5 Responses

  1. Rivulet

    Muszę kiedyś odwiedzić, jeszcze nigdy nie byłam! W ogóle wschodnia ściana jeszcze jest do odkrycia dla mnie… Poza Bieszczadami 🙂

  2. erunandecośtam

    eee, Lbl to prawdziwa dziura… mieszkam 40 minut od Lbl i nie widzę w nim nic urokliwego. Korki, brud, hałas. Jak muszę tam pojechać, to cieszę się, jak już wyjechałam.
    U nas jest dużo o wiele lepszych miejsc.

    Brrr czemu mnie nie zalogowało.

  3. ruttka

    Już Kawusiu buduja główny PKS obok PKP. Będzie wygodniej. Lublin uwielbiamy❤️
    Rut

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *