
Już wiem, czemu nigdy nie lubiłam sprzątania. Nie dość, że nie jest twórcze, to jak się ma chore nogi, staje się bolącym problemem. Ale jako umartwienie na Wielki Piątek może być.
I tak mi przy tym czyszczeniu powierzchni płaskich przyszła do głowy piosenka wielkopostnie – wielkanocna. Nagrałam sobie, żeby nie zapomnieć melodii. W głowie potrafię usłyszeć instrumenty, ale zagrać na czymś niestety nie (nigdy się tego nie uczyłam). Może kiedyś, na starość. Na razie muszę dojść do ładu z szydełkowym obrusem – obawiam się, że znowu w tłumaczeniu są błędy.
A piosenka własnej roboty wygląda tak:
Błogosławię Imię Twe bo jest dobre
Błogosławię Serce Twe co przebite za mnie jest
Błogosławię Imię Twe bo jest dobre
Błogosławię miłość twą nie opuszcza mnie na krok
Jezus mój Król Jezus mój Pan
Swoje życie za mnie dał
Jezus mój Król Jezus mój Pan
On zmartwychwstał po trzech dniach
I słyszę do tego gitarę i perkusję (chociaż oczywiście to skrzypce są najpiękniejszym instrumentem ever). Miłego kolejnego dnia świętowania!
Dodaj komentarz