
O tym, że „potrzebny ci sweter jak sen, jak powietrze” wiedzą wszyscy, którzy choć raz usłyszeli słynny przebój Michała Łangowskiego. A chusta szydełkowa? Czy to rzeczywiście niezbędny element garderoby?
Szydełko jest dobre na wszystko
Zacznę od drugiej perspektywy: szydełkowanie odkryłam podczas jednej z poszpitalnych rekonwalescencji. Wtedy w necie można było znaleźć jedynie dwa wzory dla początkujących: babcine kwadraty i south bay. Dobre i to. Zamiast się nudzić, zamówiłam włóczkę i narzędzia. Od razu popełniłam wszystkie możliwe błędy, wybierając grubą bawełnę w brązowe ciapki do czegoś, co w zamyśle miało być ażurowe i zwiewne. Ale co tam, na czymś się trzeba uczyć.
Jakiś czas później – tym razem z akrylu – zrobiłam koc z kwadratów dla rodziców. Może nie idealny i na pewno nie grzejący, ale im się spodobał. Zamówili dla wujostwa. Przyjechałam więc ze szpitala i obłożyłam się motkami merino (ciepłe!) w odcieniach różu, kremu i fioletu. Od tej pory moja mama, wiedząc, ile pracy wkłada się w wykonanie takiej kapy, twierdzi, że rękodzielniczki za swoją pracę biorą zdecydowanie za mało 🙂
Cieszy mnie, kiedy mogę zrobić coś ładnego, a potem jeszcze szukać dobrego tła, żeby zrobić dobre zdjęcie. I kiedy się okazuje, że ktoś używa tego od kilku lat i mu się nie nudzi.

No dobrze, to
komu się przyda chusta szydełkowa?
- nauczycielce, która prowadzi lekcje zdalne i potrzebuje czegoś kolorowego dla osłody ciężkiego żywota,
- mamie wielodzietnej, która chce ładnie wyglądać i lubi, kiedy córki pożyczają od niej elementy garderoby,
- komuś, kto chciałby w sierpniowe chłody (że o jesiennych czy zimowych nie wspomnę) opatulić się czymś ciepłym i miłym, spacerując nad morzem,
- albo zimą mieć coś małego grzejącego pod szyją,
- miłośnikom ładnych wnętrz – bo chusta przewieszona na krześle dodaje ciepła,
- teatrom amatorskim, które mają do obsadzenia rolę babci albo przedwojennej mieszkanki Lwowa czy Chełmży (niekoniecznie staruszki!),
- pannom młodym, które biorą ślub w styczniu albo w listopadzie (znam takie!),
- tobie, jeśli chcesz zrobić komuś prezent (na przykład siostrze, żonie czy mamie).
Ciekawe, kto jeszcze zastuka do mnie po szydełkowe chusty 🙂

Alicja M.M.
Po chustę nie stukam (za dużo mam w domu… pazurków), ale gdy spojrzałam na tę pierwszą, przyszła mi na myśl odpowiedź: by pławić się w błękitach. Tyle cudnych odcieni naraz! Jak w wierszu Twardowskiego zatytułowanym „Pomyśl”.
Renata
A ja z kolei kocham wszelkie czerwienie, rudości i brązy, a nie mogę ich nosić, bo zupełnie mi nie pasują. Więc jak ktoś zamawia w tych kolorach, to też się pławię 🙂
Anula
Witam, ja stukam baaardzo chętnie…
Renata
Dzień dobry. A co bym miała wydziergać? 🙂