Żegnaj mi, stary porcie, czyli „Powierzchnia” Katarzyny Targosz

wpis w: książki | 0
ilustracja do tekstu Żegnaj mi, stary porcie, czyli "Powierzchnia" Katarzyny Targosz

Powieść obyczajowa czy przypowieść? W przypadku książek Katarzyny Targosz można się spodziewać drugiego dna. Pewnie dlatego „Powierzchnia” to nieprzypadkowy tytuł.

Kinga i Michał, których czytelnik zna ze Szlaku Kingi, wyruszają po pięciu latach w podróż poślubną. Z Krościenka do Miedzyzdrojów. Na drugim końcu świata mają wreszcie odpocząć (postanawiają wręcz solidnie „pławić się w przyjemnościach”), ale okazuje się, że ich Przyjaciel ma dla nich w tym miejscu delikatną misję. Przyjemności i tak nie zabraknie.

Małżonkowie, którzy rozmawiają ze sobą o sprawach duchowych jakby byli co najmniej św. Franciszkiem i św. Klarą? Może się to wydawać nieprawdopodobne, ale jeśli uznamy, że czytamy przypowieść, to nie będzie to przeszkadzać. Wyobraźmy sobie np. Pryscyllę i Akwilę czy jakąś dwójkę apostołów, jak wyruszają w podróż misyjną. A jeśli lubicie serial „The Chosen„, to wiecie, że idealni nie będą. I całe szczęście.

Jak to mawiał św. Ignacy z Loyoli, zmiana miejsca nie pomoże, jeśli człowiek nie zmieni czegoś w środku. Podróżnicy z Pienin spotykają ludzi, którzy z różnych powodów – bólu, lęku, braku odwagi do zmian, niedostrzegania innych perspektyw – do tego wnętrza nie zaglądają. A że sami jeszcze niedawno wpadli w podobne klimaty, wiedzą, że to się może zdarzyć.

Powierzchnią przecież może być idealna kreacja w social mediach. Powierzchowne może być patrzenie na drugą osobę przez pryzmat jej ubrań, zamożności, wyglądu, temperamentu. Powierzchowne i bardzo raniące mogą być relacje, w których traktujemy drugą osobę jak rzecz, jak coś, co służy tylko do naszych interesów. Kiedy nie skupiamy się na zrozumieniu drugiej strony, wysłuchaniu jej, podarowaniu jej czasu.

Można też żyć pod powierzchnią, topić się, nie pozwalać sobie na oddech. Zamknąć się w swoim zranieniu, nie pozwalać sobie na przypływ trudnych wspomnień. Ani na bycie kochanym. Wejść tak bardzo w wir pracy, w ratowanie wszystkich dookoła, by zapomnieć o odpoczynku. Uciec na drugi koniec Polski albo przynajmniej na plażę w Trzęsaczu czy w Świnoujściu.

Nadmorskie krajobrazy, które kreśli Katarzyna Targosz, ciągle zmieniane są przez sztormy i wiatry. Miejscowi – dziewczyna o rzadkim imieniu Skylar i jej przyjaciel Patryk – lubią nawet tę paskudną pogodę. I dochodzą do wniosku, że to jest ich miejsce.

Czasem taki sztorm musi przejść przez tę nieszczęsną powierzchnię. Nawet jeśli te uderzające fale to tylko zwykłe małżeństwo, które lubi posłuchać drugiego człowieka i szczerze poopowiadać swoje historie, nie udając nie wiadomo kogo. W końcu ewangelizacja to nieraz bardzo skromne środki. Wspólna kawa, spacer po plaży, bezinteresowne zainteresowanie tym, co dzieje się u drugiej osoby.

Czasem potrzeba takich dobrych spotkań, żeby wreszcie zostawić powierzchnie, mielizny, przyzwyczajenia. Żeby wreszcie wypłynąć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *